
Skrzyżowanie Domaniewskiej i Modzelewskiego to istne zgrupowanie błota gotowego do ataku na nieufortyfikowane i bezbronne resztki asfaltu. Asfalt ten wraz z otaczającym go chodnikiem swoje czasy świetności może odłożyć na półkę z adnotacją „Za Gierka to dopiero było!”. Błoto otoczyło bezbronną studzienkę, o której dawno już wszyscy zapomnieli. Sierota z żeliwa jest zalewana błotnistymi falami, które przepełnia wola zwycięstwa nad cywilizację kanalizacji. Szkoda biedactwa.

Idąc dalej wzdłuż rzeczonej Domaniewskiej, po prawej ręce trafiamy na kuriozum mogące rozwiązać zarówno problem wsi w Polsce jak i ewentualne niedostatki stłuczki szklanej. I tutaj znów nieocenione okazuje się być błoto. Otóż na długości jakiś 100-150 metrów pole błota wczesną jesienią daje plon, w postaci niezliczonej ilości butelek szklanych po wódce. Czyż to nie jest pomysł na rozwiązanie problemów kryzysowej gospodarki!? Niniejszym apeluję o wykorzystanie tego błotnego pola owocującego w butelkach wódczanych, jako gospodarstwa pomocniczego przy URM. Rządowe badania w tym zakresie mogą okazać się rozwiązaniem problemu gospodarek świata. Trzeba będzie tylko przekierować część środków unijnych (tą przeznaczoną na autostrady, co się ich i tak nie buduje) na inwestycje w błotne pola i przyszłe butelkowe plony. Ileż to szczęścia stworzymy, ileż to pieniędzy będzie… całą Warszawę pokryjemy błotnymi polami, na wzór tego z ul. Domaniewskiej.
CD nastąpi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz